Czarnogóra z roku na rok, staje się coraz bardziej popularnym krajem wśród motocyklistów. I nie ma się, co dziwić, bo mimo, że jest naprawdę niewielka, to oferuje nam – motocyklistom, dosłownie wszystko. “Czarnogóra na motocyklu – trasa przez Serbię” – to nasze vedemecum, które przygotowaliśmy na podstawie naszych własnych wyjazdów na Bałkany. Mamy nadzieję, że będzie pomocne podczas planowania Waszych wakacyjnych tripów.
Czarnogóra na motocyklu – trasa przez Serbię – kiedy, gdzie i na ile?
Czarnogóra w sezonie wysokim przypomina nieco Chorwację. Jeśli lubicie dzikie tłumy na plażach i w najbardziej znanych miastach, pot ściekający Wam po plecach i wiecznie przepocony podkoszulek, to Czarnogóra będzie idealna dla Was również latem. My jednak wolimy nieco niższe temperatury i zwiedzanie na spokojnie, dlatego najbardziej optymalnym, według nas, terminem jest wyjazd pod koniec maja, lub na początku czerwca, lub na jesień – wrzesień – październik. Można oczywiście pojechać wcześniej, ale jeśli bardzo zależy Wam na przejechaniu się P14 przez Durmitor, to w maju możecie jeszcze zastać śnieg na drodze. Na ile dni pojechać? Wydaje nam się, że 10-12 dni to minimum, żeby odpocząć i poznać co nieco Czarnogórę i na spokojnie po drodze zahaczyć kilka miejscówek w Serbii. Oczywiście, proponowane przez nas trasy można zrobić w dużo krótszym czasie, ale jeśli lubicie coś pozwiedzać, to przygotowany przez nas plan powinien się spodobać. Główne atrakcje to Durmitor, boka Kotorska, Lovcen, kanion Tary i Pivy, trasa wzdłuż jeziora Szkoderskiego, z miast natomiast polecamy Kotor, Stari Bar, Sveti Stefan, Budvę i Mostar. Serbii nie potraktowaliśmy zupełnie tranzytowo, można, jeśli komuś zależy na czasie, ale wydaje nam się, że warto zatrzymać w kilku miejscach po drodze. Można również nasz plan rozszerzyć o północna część Albanii i SH20, jak i SH21, czyli znane wszystkim Theth. Więcej szczegółów w konkretnych dniach.
Czarnogóra na motocyklu – namiot czy hotele?
Co by była jasność – nocowanie na dziko w Czarnogórze jest nielegalne. I choć pewnie słyszeliście, że nikt nie robi nikomu problemów, to robicie to na własną odpowiedzialność. Nam zdarzyło się to kilka razy, ale zazwyczaj korzystaliśmy z bogatej oferty campingów. Czasami ulegaliśmy wygodzie i rezerwowaliśmy coś na Booking.com lub Airbnb.pl. No i musimy przyznać, że ceny poza sezonem są czasami porównywalne do campingów. Jeśli chodzi o Serbię, to biwakowanie jest dozwolone, o ile nie ma zakazu. I zazwyczaj są to parki narodowe, krajobrazowe, miejsca dziedzictwa kulturowego i tym podobne.
Czarnogóra na motocyklu – co zabrać w podróż?
Jeśli chodzi o samo pakowanie się i przygotowanie się do podróży, to przygotowaliśmy poradnik, z którego zawsze korzystamy przed wyjazdem. Przydatna jest zwłaszcza, check lista, dzięki której przestaliśmy zapominać o zabraniu ze sobą kart płatniczych i szczoteczek do zębów. :))) Link do naszego niezbędnika znajdziecie tutaj. No i warto pamiętać, że Czarnogóra nie należy do EU, dlatego jest kilka rzeczy wartych uwagi.
- W Czarnogórze obowiązuje Zielona Karta. Pamiętajcie o niej, bo szkoda tracić kasę na ubezpieczenie graniczne. Czym jest Zielona Karta i gdzie ją załatwić, znajdziecie pod tym linkiem.
- Karta EKUZ niestety nie obowiązuje, warto pomyśleć o dodatkowym ubezpieczeniu turystycznym.
Pobierz nasz subiektywny niezbędnik
Czarnogóra na motocyklu – trasa przez Serbię – waluta i finanse
W Czarnogórze obowiązującą walutą jest Euro. Jeśli chcecie zabierać tylko gotówkę, to pamiętajcie, że najkorzystniej będzie wymienić złotówki w kantorze jeszcze w Polsce. My osobiście od kilku lat korzystamy z karty Revolut i zawsze go polecamy wszystkim podróżnikom. Wcześniej używaliśmy kart płatniczych, jednak Revolut przebił swoją ofertą wszystkie. Więcej o Revolucie możecie przeczytać tutaj. Warto, bo nie jest to idealna karta i trzeba pamiętać o kilku bardzo ważnych sprawach.Z płatnościami kartą nie mieliśmy większych problemów, czasami tylko w bardzo małych miasteczkach lub wioskach nie było takiej możliwości. No i jedno miejsce nas mocno zaskoczyło brakiem możliwości płacenia kartą – most na rzece Tara. Być może dlatego, że byliśmy już poza sezonem letnim, ale zawsze warto mieć ze sobą jakąś gotówkę i drobne monety. Jeśli chodzi o Serbię, to obowiązującą walutą jest dinar serbski. Tam również nigdy nie mieliśmy problemów z płatnościami.
Czarnogóra na motocyklu – trasa przez Serbię – opis dzień po dniu
Dzień 1 (Polska – Nowy Sad)
Dzień pierwszy dzień przeznaczony jest na dojazd z Polski do Nowego Sadu w Serbii. Do przejechania tego dnia jest ok. 800 kilometrów. Jak zawsze w naszych przewodnikach miejsce startowe w Polsce to MOP Mszana Północ na autostradzie A1 przed granicą z Czechami. Oczywiście, jeżeli startujecie gdzieś z północy Polski, musicie uwzględnić ewentualny dodatkowy nocleg po drodze. My polecamy kameralny, przepiękny, czeski Mikulov.
Warto wiedzieć!
- Na Węgrzech obowiązuje nas winieta, koszt na 2020 rok to 1470 HUF za 10-dniową lub 2500 HUF za 30-dniową. Winiety w Węgrzech są tylko w formie elektronicznej. Wszystko na temat winiet, znajdziecie pod tym linkiem.
- Mikulov to urocze, małe miasteczko z przepiękną starówką i mimo, że trzeba trochę zjechać z trasy, to bardzo mocno polecamy tutaj nocleg. Spacer dla rozprostowania nóg i dobra, czeska kolacja, będzie świetnym zakończeniem dnia.
- Jeśli jedziecie bezpośrednio do Nowego Sadu w Serbii, polecamy nocny spacer wzdłuż Dunaju i odwiedzenie twierdzy Petrovaradin. Ponad to, Nowy Sad zdobył tytuł Europejskiej Stolicy Kultury 2021, więc dużo się w nim dzieje, również i w nocy.
Szukasz noclegu w Nowym Sadzie?
Będzie nam bardzo miło, jeżeli skorzystasz z naszego linku polecającego do BOOKING.COM. Docenisz czas, który poświęcamy na prowadzenie naszego bloga i pomożesz nam go dalej rozwijać. Poniżej znajdziesz również nasze propozycje polecanych noclegów w Nowym Sadzie.
Dzień 2 (Nowy Sad – Most na rzece Tara)
Do przejechania tego dnia jest około 370-430 kilometrów. Można częściowo zrobić to jadąc autostradami i jest to zapewne najszybsza trasa. Nie wiemy, jak Wy, ale dla nas jazda autostradą to zło konieczne, dlatego proponujemy dwie alternatywy. Droga nr 21 przez Šabac i Valjevo lub też drogę nr 170, wiodącą przez okolice serbskiego Narodowego Parku Tary.
Warto wiedzieć!
- Obydwie trasy prowadzą przez Zlatibor i Zlatar. Warto zatrzymać się w miejscowości Vraneša i przejść się 15 minut do najbliższego punktu widokowego na rzekę Uvac. Lokalizacj ę znajdziecie pod tym linkiem. Uwaga! Ścieżka prowadzi do dwóch punktów widokowych, z czego drugi jest raczej przeciętny, żadnego fajnego widoku.
- Jeśli lubicie nietypowe atrakcje, zatrzymajcie się przy domku na wodzie. Link do lokalizacji, znajdziecie tutaj. Ot zwykły domek na środku rzeki, wybudowany na wystającej skale. Wygląda bardzo malowniczo, zwłaszcza o wczesnoporonnych godzinach, kiedy nad rzeką unoszą się mgły. Coś dla miłośników fotografii.
- Zaraz za jeziorem zaczyna się Specjalny Rezerwat Przyrody Uvac. To chyba jedno z najbardziej spektakularnych miejsc w całej Serbii. Rezerwat powstał z myślą chronienia kolonii sępa płowego i przy odrobinie szczęścia można je zobaczyć. Ale to nie z powodu sępów Uvac jest tak wyjątkowy, a z powodu meandrującej rzeki, która wije się kanionami niczym wąż. Jeśli macie czas, polecamy podjechać do miejscowości Muhovići i stąd wybrać się na taras widokowy. Lokalizację znajdziecie pod tym linkiem. Jedyny minus (lub plus) – droga jest szutrowa i w bardzo kiepskim stanie. Jest też druga opcja dotarcia do punktu widokowego, ale do przejścia jest ponad 6 kilometrów z parkingu przy drodze 21.
- Koło mostu na Tarze, znajduje się całkiem ładnie położony camping, gdzie zostaliśmy na noc. Niestety jakość sanitariatów za tą cenę pozostawiała wiele do życzenia. Na terenie campingu można było również wynająć dwa rodzaje domków. Normalne i drugie dość nietypowe, wydaje nam się, że to dobre określenie, przypominające budy dla psa. Dosłownie. :))) Camping należy do firmy organizującej spływy Tarą, więc można zawsze pogadać o jakiejś ewentualnej zniżce na nocleg lub spływ.
- Bardzo ważna uwaga! Nie mogliśmy nigdzie płacić kartą! W restauracji Most był terminal, ale obsługa poinformowała nas, że raz działa, raz nie, akurat tego dnia nie działał. W kawiarni Tara w ogóle nie było takiej możliwości. Być może to kwestia tego, że byliśmy poza sezonem, ale bądźcie przygotowani na również i taką opcję.
- Najbliższy bankomat i normalne sklepy spożywcze, znajdziecie dopiero w najbliższej miejscowości – Žabljak, która jest oddalona o 21 km. Zostając na noc na campingu przy Tarza, pamiętajcie o zrobieniu zakupów przed.
Szukasz noclegu przy moście na Tarze?
Będzie nam bardzo miło, jeżeli skorzystasz z naszego linku polecającego do BOOKING.COM. Docenisz czas, który poświęcamy na prowadzenie naszego bloga i pomożesz nam go dalej rozwijać. Poniżej znajdziesz również nasze propozycje polecanych noclegów przy moście na Tarze.
Dzień 3 (Most na rzece Tara – Durmitor – Mostar)
Dzień 3 możecie zaplanować w dwojaki sposób. Dla tych, którzy w dalszym ciągu pragną nawijać kolejne kilometry, polecamy jazdę przez Durmitor i kanion rzeki Pivy, aż do miejscowości Mostar w Bośni i Hercegowinie. Do przejechania będziecie mieli około 260 kilometrów. Mostar jest prawdziwą perełką, miastem, w którym widać wpływy trzech narodowości – bośniackiej, chorwackiej i serbskiej i trzech religii – islamu, katolicyzmu i prawosławia. Miastem, które nadal leczy rany po wojnie i choć nie wszystkie zabytki udało się już odrestaurować, to zachwyca swoją architekturą.
Szukasz noclegu w Mostarze?
Będzie nam bardzo miło, jeżeli skorzystasz z naszego linku polecającego do BOOKING.COM. Docenisz czas, który poświęcamy na prowadzenie naszego bloga i pomożesz nam go dalej rozwijać. Poniżej znajdziesz również nasze propozycje polecanych noclegów w Mostarze.
Jeżeli jednak Wasze 4 litery protestują i żądają odpoczynku, wybierzcie opcję zatrzymanie się na jeden dzień w okolicach Durmitoru. Możecie wtedy na spokojnie, bez pośpiechu, objechać te przepiękne rejony, zaliczyć spływ na Tarze, czy też po prostu poleniuchować. Przygotowaliśmy opcjonalną trasę na ten dzień – Durmitor i kanion rzeki Pivy, który można przejeżdżać wielokrotnie i za każdym na nowo odkrywać piękno tego miejsca. Do przejechania będziecie mieli wtedy około 190 kilometrów.
Warto wiedzieć!
- Durmitor to wysokie góry! Pamiętajcie, że pogoda może być nieprzewidywalna, a w maju może wciąż leżeć śnieg. Zawsze to zaznaczamy, bo wiele osób planuje wyjazd na Bałkany podczas majówki i zazwyczaj kończy się to rozczarowaniem, lub co gorsza, zaskoczeniem. Potrafi też być naprawdę zimno.
- Zaraz obok Žabljaka znajduje się bardzo malowniczo położone jezioro z widokiem na Durmitor. Link do lokalizacji znajdziecie tutaj.
- A tutaj link do ładnego punktu widokowego na kanion Tary.
Dzień 4 (Mostar – Kotor)
Tych, którzy poprzedniego dnia wybrali opcje przejazdu do Mostaru, w czwartym dniu wyprawy czeka Kotor, czyli kolejne warte uwagi miasto. Ponieważ do przejechania jest tylko około 225 kilometrów, warto troszkę nadłożyć drogi i zatrzymać się choćby na chwile w Dubrowniku. Spacer murami tego miasta jest niesamowity, chociaż w sezonie wysokim dość męczący ze względu na popularność tego miejsca i żar bijący z nieba. Dla tych, którzy już byli w Dubrowniku, zostają dwie opcje. Pierwsza – jechać bezpośrednio do Kotoru i tam spędzić wieczór. Drugą, proponowaną przez nas, jest zatrzymanie w bardzo niecodziennym miejscu, nazywanym zatoką umarłych hoteli, czyli Kupari. Kupari było niegdyś jednym z najbardziej okazałych kurortów w całej Chorwacji, dzisiaj jest jednym z najbardziej okazałych pomników wojny na Bałkanach. Miejsce to na pewno spodoba się miłośnikom urbex.
Warto wiedzieć!
- W Dubrovniku miłośników Gry o Tron, może zainteresować wycieczka śladami miejsc wykorzystanych podczas kręcenia tego serialu. To chyba obecnie jedne z bardziej popularnych wycieczek, więc przygotujcie się i zarezerwujcie ją wcześniej. Propozycje wycieczek znajdziecie poniżej.
- Jest też opcja zwiedzania tych samych miejsc na własną rękę, ale na pewno dużo bardziej czasochłonna i wymaga od Was poszperania w necie dokładniejszych informacji.
- Słyszeliśmy, że Kupari ma zostać odbudowane, ale nie znaleźliśmy żadnej potwierdzonej informacji na ten temat, tylko pogłoski, dlatego nie wiemy jak długo obiekt ten będzie nadal dostępny dla turystów.
- Link do lokalizacji zatoki umarłych hoteli znajdziecie tutaj.
- Zaraz obok Kupari, znajduje się przepiękna plaża z piaszczystym dnem, mimo, że jej brzegi, jak większość w Chorwacji, jest kamienista.
Szukasz noclegu w Kotorze?
Będzie nam bardzo miło, jeżeli skorzystasz z naszego linku polecającego do BOOKING.COM. Docenisz czas, który poświęcamy na prowadzenie naszego bloga i pomożesz nam go dalej rozwijać. Poniżej znajdziesz również nasze propozycje polecanych noclegów w Kotorze.
Jeżeli poprzedniego dnia wybraliście odpoczynek wśród przepięknych krajobrazów Durmitoru, czwartego dnia będziecie z jego okolic podążali bezpośrednio do Kotoru. Do przejechania jest zaledwie 185 kilometrów, omijacie Mostar i Dubrovnik, ale za to dostajecie czas, który warto poświęcić na popołudniowy spacer wśród uliczek jednego z najpiękniejszych, jeśli nie najpiękniejszego, miast Czarnogóry – Kotoru. Warto zahaczyć też po drodze o Monastyr Ostrog. Robi mega wrażenie. Link do lokalizacji klasztoru znajdziecie tutaj.
Warto wiedzieć!
- Całe historyczne centrum tego miasta jest wykluczone z ruchu drogowego. Jeśli chcecie wynająć pokój w centrum miasta, będziecie musieli zostawić swój motocykl na parkingu przed murami centrum i na piechotę podreptać do swojego lokum. Co bywa dość męczące, jeśli chcecie zabrać cały swój dobytek z motocykla.
- My zostawiliśmy swój motocykl przed mostem do ścisłego centrum, mieliśmy stąd najbliżej do naszego apartamentu. Można również skorzystać z płatnych parkingów, jeśli nie czujecie się pewni, zostawiając swój motocykl.
- Samo miasto jest naprawdę przepiękne. To chyba jedno z ładniejszych miasteczek, które odwiedziliśmy na Bałkanach. Średniowieczna starówka, ogrodzona murami, wciśnięta pomiędzy wysokie góry i błękitne wody zatoki, robi naprawdę ogromne wrażenie. Można spacerować jej wąskimi uliczkami godzinami lub wspiąć się na mury, żeby podziwiać widoki jak z kartek. Bajkowe miejsce.
- Kotor jest znany również jako miasto kotów. Tak, tutaj po raz pierwszy, spotkaliśmy takie ilości kotów. Były dosłownie wszędzie – wylegiwały się na ławeczkach, piły wodę z fontann, spały na murkach i chodnikach. W niemalże każdym sklepie z souvenirami również królowały koty. Koszulki z kocimi motywami, torby, magnesy – słowem wszystko i wszędzie. Koci raj – to było nasza pierwsza myśl, ale im dłużej łaziliśmy po Kotorze, i im dłużej patrzyliśmy, w jaki w sposób traktowane są tutaj zwierzaki w jakiej są kondycji, to coraz bardziej rosło w nas oburzenie. Były przeganiane i kopane. Na własne oczy widzieliśmy, kiedy zakonnica nogą przegania małego kociaka, bo siedział na progu jej świątyni. Ot, robią biznes na kotach, ale nikomu nie przyjdzie do głowy, żeby zatroszczyć się o ich podstawowe zdrowie, żeby je wysterylizować, zaszczepić.
- Tutaj również przekonacie się, że Czarnogóra nie jest wcale taka tania jak wszyscy piszą. Ceny były mocno europejskie i porównywalne to tego, co zastaliśmy rok wcześniej we Włoszech.
Dzień 5 (Kotor – P1 – Ulcinj – Rijeka Crnojevica)
Dość ciężki dzień i jednocześnie z masą przepięknych widoków na zatokę Kotorską i Jezioro Szkoderskie. Do przejechania tego dnia jest około 260 kilometrów. Jeśli czasowo nie będziecie się wyrabiali, możecie ewentualnie, po przejechaniu Lovcen, odpuścić sobie zwiedzanie Budvy, Baru lub Ulcinj. Wszystko zależy od tego, jak bardzo będziecie zmęczeni, ale na pewno nie odpuszczajcie sobie drogi P16, biegnącej wzdłuż Jeziora Szkoderskiego. Nocleg proponujemy w okolicach Rijeki Crnojevica, można pojechać do samej stolicy – Podgoricy, ale my unikamy, kiedy możemy, dużych i zatłoczonych miast, więc to już od Was jest zależne, co wolicie.
Warto wiedzieć!
- Proponowana przez nas trasa prowadzi przez kilka przepięknych miast – Budvę, Petrovac na Moru, Sutumore z bajecznymi plażami, nieco komercyjny, aczkolwiek bajeczny Sveti Stefan, klimatyczny Stari Bar i Ulcijn. Mocno zachęcamy do zatrzymania się chociaż chwilkę w Starim Barze i Ulicjn.
- Kawałek drogi dalej za Rijeką Crnojevica, znajduje się jeden z najbardziej malowniczych punktów z widokiem na Jezioro Szkoderskie. Link do lokalizacji znajdziecie tutaj. Jeśli będziecie nadal mieli siły, można tam podjechać jeszcze tego samego dnia.
- Trasę przez Lovcen opisywaliśmy już wcześniej, powiemy Wam, że wrażenia są mega, a więcej znajdziecie pod tym linkiem.
Szukasz noclegu w Rijece?
Będzie nam bardzo miło, jeżeli skorzystasz z naszego linku polecającego do BOOKING.COM. Docenisz czas, który poświęcamy na prowadzenie naszego bloga i pomożesz nam go dalej rozwijać. Poniżej znajdziesz również nasze propozycje polecanych noclegów w Rijece.
Dzień 6 (Rijeka Crnojevica – kanion rzeki Morača – Rijeka Crnojevica lub odpoczynek)
Po ostatnich kilometrach przyda się Wam dzień odpoczynku nad największym jeziorem półwyspu Bałkańskiego. Oczywiście tylko dla tych, którzy tego potrzebują lub chcą ten dzień wykorzystać na przejażdżkę łódką po jeziorze, zwiedzanie zamków i monastyrów lub obserwację niezliczonego ptactwa, które żyje na terenie jeziora. Jeżeli ktoś ma apetyt na dalsze kilometry w siodle, może skorzystać z trasy opcjonalnej dla dnia szóstego, która biegnie przez malowniczą drogę P19 i kanion rzeki Morača. Do przejechania jest około 150 kilometrów.
Warto wiedzieć!
- Gdzie znaleźć biura organizujące wycieczki po jeziorze? Najwięcej ich znajdziecie w Virpazarze i Vranjina, natomiast najbliżej wybranej przez nas miejscówki, jest Lipovik.
- Cena jest raczej uśredniona i możecie spodziewać się, że za godzinę będzie to około 40 Euro (za kilkuosobową łódkę). Do ceny należy doliczyć opłatę za wstęp do parku 4 Euro od głowy.
- Wycieczki są podzielone na stronę wschodnią i zachodnią jeziora. Zachodnia jest bardziej zróżnicowana i pływa się tutaj na jedno- i dwugodzinne wyprawy. Wschodnia jest bardziej dziewicza, tutaj też najłatwiej spotkać pelikany, ale musicie poświęcić na nie zdecydowanie więcej czasu.
Dzień 7 (Rijeka Crnojevica – SH20 – Plav – Novi Pazar)
Może to nie Czarnogóra, ani Serbia, ale tak samo jak z Mostarem, tutaj też aż grzech nie przejechać, będąc tak blisko. Mowa oczywiście o albańskim Stelvio, czyli drodze SH20, dlatego właśnie siódmego proponujemy właśnie tą trasę. Dalej malownicze miasto Plav, aż do miejscowości Novi Pazar. Trasa do pokonania, to około 250 kilometrów.
Warto wiedzieć!
- O SH20 pisaliśmy już wcześniej, link do naszego artykułu możecie znaleźć tutaj.
- Zaraz obok SH20 zaczyna się inna trasa – słynna szutrowa SH21 – Theth, którą my jednak sobie odpuściliśmy ze względu na typ moto, na którym podróżowaliśmy. Od 2019 roku trasa jest remontowana i już wkrótce będzie w całości wyasfaltowana. Dla niektórych to zmiana na minus, dla innych to ogromny plus. W każdym razie, możecie ją włączyć do planu.
- Novi Pazar jest głównie znany z jednego z najstarszych monastyrów w całej Serbii – XII-wiecznego Durdevi stupovi. Jeśli znajdziecie jeszcze siły na jego zobaczenie, to warto.
Szukasz noclegu w Novim Pazarze?
Będzie nam bardzo miło, jeżeli skorzystasz z naszego linku polecającego do BOOKING.COM. Docenisz czas, który poświęcamy na prowadzenie naszego bloga i pomożesz nam go dalej rozwijać. Poniżej znajdziesz również nasze propozycje polecanych noclegów w Novim Pazarze.
Dzień 8 (Novi Pazar – Diabelskie Miasto – Nisz)
Serbia jest niezwykłym krajem, który potrafi zaskakiwać, dlatego też ostatnie 3 dni wycieczki proponujemy przeznać na powrót w stronę Polski przez Serbię. Jednak nie najszybszą drogą, lecz trochę dookoła. Po noclegu w miejscowości Novi Pazar, jedziemy dalej, wzdłuż południowych granic Serbii, dalej przez Diabelskie Miasto, aż do Niszu. Dystans do przejechania to około 300 kilometrów.
Warto wiedzieć!
- Diabelskie Miasto to jedna z najbardziej znanych miejscówek w całej Serbii. Znajduje się pomiędzy dwoma wąwozami – Diabelski Rawen i Rawina Piekielna i składa się na ponad 200 losowo ukształtowanych słupów skalnych z czapkami z czarnej skały wulkanicznej.
- Jak sama nazwa wskazuje, w powstaniu miasta maczał swoje łapki sam Diabeł. Według legendy, nie mógł ścierpieć, że ludzie żyli tam przykładnie i zaczarował mieszkańców okolicznej wioski. Chcąc nie chcąc, ludzie zaczęli łamać wszystkie ludzkie i boskie prawa. Kiedy urządzili wesele dla zakochanego w sobie rodzeństwa, Bóg ukarał ich i wszystkich weselników, zamieniając ich w kamienie, które stoją tam do dzisiejszego dnia.
Szukasz noclegu w Niszu?
Będzie nam bardzo miło, jeżeli skorzystasz z naszego linku polecającego do BOOKING.COM. Docenisz czas, który poświęcamy na prowadzenie naszego bloga i pomożesz nam go dalej rozwijać. Poniżej znajdziesz również nasze propozycje polecanych noclegów w Niszu.
Dzień 9 (Nisz – Golubac – Belgrad)
Dziewiąty dzień to przejazd z Niszu w stronę Belgradu, z przepięknym Parkiem Narodowym Djerdap i zwiedzaniem twierdzy w Golubacu. Do pokonania tego dnia jest ok. 350 kilometrów.
Warto wiedzieć!
- Golubac to średniowieczna twierdza położona na południowym brzegu Dunaju. To właśnie tutaj poległ jeden z najsłynniejszych, polskich rycerzy – Zawisza Czarny.
- Bilet do zamku można kupić pod tym linkiem. Warto pamiętać, że do zwiedzania wyższych partii zamku, warto zabrać ze sobą wygodne buty.
- Djerdap, Żelarne Wrota i królująca nad nimi twierdza Golubac to jeden z bardziej spektakularnych widoków Serbii. To tutaj Dunaj żegna się z Serbią i płynie dalej, rozdzielając Bułgarię i Rumunię.
Szukasz noclegu w Belgradzie?
Będzie nam bardzo miło, jeżeli skorzystasz z naszego linku polecającego do BOOKING.COM. Docenisz czas, który poświęcamy na prowadzenie naszego bloga i pomożesz nam go dalej rozwijać. Poniżej znajdziesz również nasze propozycje polecanych noclegów w Belgradzie.
Dzień 10 (Belgrad – Polska)
Ostatni dzień wyprawy, to powrót do Polski. Do granic naszego kraju macie około 800 kilometrów. Tak samo, jak pierwszego dnia, jeżeli mieszkacie na północy Polski, lepiej jest zatrzymać się po drodze na nocleg, np. w okolicy Bratysławy, Brna lub Mikulova.
Garść przydatnych linków na koniec
- Więcej informacji na temat Czarnogóry, znajdziecie w naszym poradniku Czarnogóra praktycznie.
- Wyjeżdżacie w dłuższą podróż poza granice Polski? Warto wykupić assistance. Porównanie ofert, aktualne na 2020, znajdziecie w naszym artykule tutaj.
- Przed wyjazdem zapoznajcie się z kartą Revolut. Polecamy ją, bo jest naprawdę świetnym rozwiązaniem. Zajrzyjcie do naszego artykułu na jej temat.
Mega wartościowy i merytoryczny wpis! Czytanie i notowanie punktów to była czysta przyjemność. Trzymajcie tak dalej!
Dzięki! Sami zawsze szukaliśmy podobnych informacji przed naszymi wyjazdami, zazwyczaj ich nie było albo były rozsiane w różnych miejscach. Dlatego postanowiliśmy założyć bloga i od tej pory spisujemy nasze uwagi i dzielimy się nimi z innymi. 🙂 Powodzenia i szerokości!
bardzo fajny wpis i piękne zdjęcia 🙂
Dziękujemy za docenienie! Zawsze bardzo miło czyta się takie komentarze. 🙂
Fajne propozycje tras. Tylko jak zawsze trzeba wybierać kompromisy pomiędzy “nawijaniem” dziennie większych dystansów (zwłaszcza “tranzytowo”), a zwiedzamiem po drodze. Tylko wówczas wybierając drugą opcję – trzeba dodać kolejny nocleg (albo i dwa). Wszystko zależy od wolnego czasu i tego, czy celem jest sama jazda, czy coś więcej 🙂
Dzięki takiemu podejściu odwiedziłem wiele fantastycznych miejsc np. na Słowacji czy Węgrzech 🙂
No i druga kwestia – zwłaszcza w sezonie letnim (ale i np. zdarzało się w czerwcu) – w części Bałkańskiej trzeba brać poprawkę na spory ruch (zwłaszcza na Jadrance), który nawet motocykle może nieco przystopować. Oraz to, że na wąskich drogach w rejonie Lovcen (zarówno od strony Kotoru, jak i zjazdu od mauzoleum na Lovcen do np. Budwy, czy Podgoricy) , czy w parku narodowym Durmitor się nie poszaleje. I dystanse rzędu 200-300 km to już jazda prawie cały dzień (oczywiście wliczając przerwy na zwiedzanie czy odpoczynek od upału)
Jadąc trasą wzdłuż Jezora Szkoderskiego (droga P18) warto zjechać do Murici (na mapach Google jest zaznaczone miejsce – Murici Beach) aby wykąpać się w fantastycznych wodach jeziora Szkoderskiego. Bardzo często w tym miejscu nie ma nikogo, lub są pojedyńcze osoby.
Drobna uwaga – od ubiegłego roku zarówno do Czarnogóry, jak i Bośni i Herzegowiny nie jest wymagana zielona karta (choć i tak warto ją mieć).
Hej! Wiesz, musimy Ci się przyznać, że nasze podejście do podróżowania zupełnie się zmieniło. 🙂 To wpis jeszcze z czasów, kiedy pracowaliśmy normalnie na etacie, posiadając 2-tygodniowe wakacje latem. Obecnie raczej podróżujemy bez większego planu i celu. Jeśli nam się gdzieś podoba, zostajemy na dłużej. Jeśli nie, ruszamy dalej. Bez napiętego grafiku i obowiązków z pracy gdzieś z tyłu głowy. Długo do tego dojrzewaliśmy, nasze podróże również razem z nami, ale dopiero teraz czujemy, że właśnie cały czas do tego dążyliśmy. Także, zupełnie się zgadzamy z Twoją pierwszą uwagą. 🙂 Aczkolwiek pamiętamy, jak to było starać się spiąć wszystko i wszystko zobaczyć w te 2 tygodnie urlopu. 🙂 A wpis jako podstawa wyjazdu, chyba wciąż jest okej, chociaż sami, jadąc na Bałkany, pewnie byśmy pojechali już zupełnie inaczej. 🙂 Zresztą, mamy taki plan jadąc w stronę Azji za kilka lat. 🙂
Co do dystansów, tych kilka lat temu robiliśmy właśnie 200-300 kilometrów dziennie, chociaż już wtedy mówili nam, że to tempo emeryckie, dzisiaj robimy może 50, w porywach do 100. 🙂 To już chyba każdy musi sam dostosować do siebie i swoich oczekiwań od wyjazdu, tego, co chce sam zobaczyć. Wiemy z doświadczenia, że jeśli ktoś chce coś koniecznie zobaczyć, to niestraszne mu kilometry. 🙂 Aczkolwiek sami niejednokrotnie po takim napiętym planie urlopowym potrzebowaliśmy jeszcze jeszcze jednego urlopu… od wakacji. 🙂
Korków na Bałkanach zupełnie nie pamiętamy, może trochę w Chorwacji więcej samochodów było, zwłaszcza na magistrali. Lovcen, Sveti Jure i Durmitor były zawsze puste. Ale domyślamy się, że pewnie się wiele zmieniło na Bałkanach przez tych kilka ostatnich lat. Zresztą, widać to po tłumach na zdjęciach z tamtych regionów.
W wolnej chwili dodamy Twoje uwagi do wpisu, może go trochę zmodyfikujemy, chociaż teraz po tylu latach będzie pewnie ciężko. Dzięki za komentarz i dobre rady! Trzymaj się i szerokości! 🙂