Scroll Top

Motocyklem dookoła Tatr – przez zamek Orawski, Liptowski Mikułasz i Zakopane

Odkąd zobaczyliśmy zdjęcia Doliny Chochołowskiej usianej dywanem krokusów, wiedzieliśmy, że też będziemy podążać za tysiącem ludzi, którym będzie przyświecał ten sam cel – zobaczyć krokusy w Tatrach. Cóż, czasami trzeba iść utartymi szlakami. A skoro już Zakopane było w planach, pogoda obiecująca, więc uznaliśmy to za najwyższy czas, żeby wyciągnąć Piggy z garażu i rozpocząć nasz sezon motocyklowy. Zobaczcie naszą trasę motocyklem dookoła Tatr.

Motocyklem dookoła Tatr – przystanek pierwszy – zamek Orawski

Zamek Orawski pierwotnie, jak większość obecnych terenów Słowacji, należał do Królestwa Węgier. Powstał prawdopodobnie po najeździe tatarskim w 1241 roku. Jego celem było zabezpieczenie wschodniej granicy kraju i ochrona drogi biegnącej do Polski, ze względu na jej duże znaczenie handlowe. Jest jedną z największych atrakcji turystycznych północnej Słowacji i jednym z najpiękniejszych zamków naszej części Europy. Malowniczo usytuowany na wysokim wzniesieniu, majestatycznie góruje nad rzeką Orawą. Niestety sam Zamek Orawski, był zamknięty dla zwiedzających, więc mogliśmy go tylko zobaczyć z zewnątrz. Jeśli bardzo Wam zależy na zwiedzaniu, nie popełniajcie naszego błędu – sprawdźcie wcześniej dni i godziny otwarcia. :))) I dodatkowa informacja – zamek jest nieczynny przez cały kwiecień.

Diabelski zamek i Markowa Skała

Nie spotkaliśmy się nigdy z zamkiem, z którym nie byłaby związana żadna, mniej lub bardziej mroczna, legenda. A najczęstszym jej bohaterem był nie kto inny jak sam czort, bies czy diabeł. Słowem siła nieczysta pod różnoraką postacią. I tym razem nie było też inaczej, bowiem według legendy, zamek Orawski został wybudowany przez samego diabła. Chociaż diabeł tym razem okazał się nie być taki cwany, bo do roboty – uwaga, bo to się nierzadko zdarzało – dobrowolnie! – zaprzągł go niejaki Marek. Diabeł miał w siedem dni i siedem nocy wznieść zamek na stromej skale, w zamian za to Marek zaoferował diabłu swoją duszę, po którą będzie mógł przyjść po siedemdziesięciu latach. Diabeł ochoczo wziął się do pracy, włóczył głazy całymi dniami i targał je z dalekich regionów. Im wyższy był zamek, tym większe wzbudzał w Marku obawy, że diabeł jednak dotrzyma swojego słowa, a on będzie musiał spędzić w piekle całe życie wieczne. Zwrócił się wtedy do Boga i zaczął go błagać, żeby go przed marnym losem uchronił. Czart stawiał jednak dalej zamek, nie przejmując się zbytnio Bogiem i już zacierał ręce, że jeszcze jedna duszyczka trafi do piekła. Kiedy siódmej nocy zamek stał już niemal gotowy, diabeł chciał wtoczyć jeszcze jeden głaz. Stety lub niestety, będąc już pod zamkiem, usłyszał pianie koguta, który oznajmiał nowy – ósmy, dzień. I tak, diabeł znowu przegrał zakład o duszę, dobro zwyciężyło, a przegrany czort w gniewie rzucił ostatni głaz do Orawy, gdzie leży do dzisiaj i nazywany jest Markową Skałą.

Zamek Orawski – co warto wiedzieć?

  • Pisaliśmy o tym już wcześniej, ale może komuś umknęło – w kwietniu zamek był zamknięty, warto sprawdzić wcześniej na stronie zamku, czy jest czynny dla turystów. Strona jest dostępna w języku słowackim i angielskim.
  • Bilety kupuje się w budynku informacyjnym pod zamkiem.
  • Nie jest możliwe indywidualne zwiedzanie bez przewodnika, ale miłe zaskoczenie – jest dostępny przewodnik, mówiący po polsku.
  • Dostępne są trzy trasy: główna – czas zwiedzania około 1 godz. 30 minut, wejście kosztuje 7 €, krótka – czas zwiedzania około 45 minut, wejście kosztuje 5 € i długa – czas zwiedzania około 2 godz. 15 minut, wejście kosztuje 10 €.
  • Trzeba uiścić dodatkową opłatę za możliwość fotografowania na terenie zamku.

Motocyklem dookoła Tatr – przystanek drugi – wodospad Luczański

Po krótkim postoju ruszyliśmy dalej w kierunku wodospadu Luczańskiego. Droga ciągnęła się przez lasy i pola, budzące się nieśmiałe po zimie, a powietrze miało ten niepowtarzalny zapach ziemi i świeżości roślin, który poczuć można tylko wczesną wiosną. Nieco zmarźnięci, bo powietrze nadal było rześkie, dojechaliśmy do wodospadu położonego w samym sercu uzdrowiskowej wsi Lúčky. Kaskadowa struga wody, spływająca po podłożu zbudowanym z trawertynów od zawsze przyciągała turystów.  Może to przez urocze ławeczki nad jego brzegiem, może przez kameralną atmosferę, ale wodospad Luczański wydał nam się szalenie romantycznym miejscem. Ciekawostką jest, że woda w nim, pochodząca ze źródeł termalnych, nigdy nie zamarza. Naprawdę warto zatrzymać się tam na chwilę, by móc podziwiać ten, jeden z pięciu, słowackich narodowych pomników przyrody. Kąpiel w mini jeziorku do którego spływa woda jest dozwolona, ale tylko na własną odpowiedzialność. My nie próbowaliśmy. :)))

motocyklem dookoła Tatr

Motocyklem dookoła Tatr – przystanek trzeci – Chopper Pub and Restaurant

Zbliżała się pora obiadowa, więc zachęceni opiniami motocyklistów, o których czytaliśmy w sieci, zajrzeliśmy do Chopper Pub and Restaurant w Liptowskim Mikułaszu. To miejsce już chyba można nazwać kultowym i zagląda do niego prawie każdy motocyklista, który robi trasę podobną do naszej. Pyszne, świeże jedzenie w rozsądnej cenie, w klimacie miłośników Harleya, to jest to, czego w tym miejscu możecie się spodziewać. Z czystym sercem możemy to miejsce każdemu polecić, aczkolwiek męska część wyprawy zjadłaby coś jeszcze. Dokładną lokalizację Chopper Pub Restaurant znajdziecie poniżej na mapie.

motocyklem dookoła Tatr
motocyklem dookoła Tatr
motocyklem dookoła Tatr
motocyklem dookoła Tatr

Motocyklem dookoła Tatr – droga 587

Ruszyliśmy dalej, na chyba jedną z najładniejszych tras w Słowacji. Drogę 587, która wije się dookoła Tatr Wysokich. Dobrze wyprofilowane winkle, piękne widoki – tego oczekiwaliśmy i nie zawiedliśmy się. Niestety po zimie droga nie była jeszcze oczyszczona, więc miejscami na zakrętach wszechobecny żwirek przyprawiał nas o szybsze bicie serca. Jednak majestatyczne góry z ośnieżonymi szczytami odcinającymi się od nieba i świetna pogoda, chociaż dość rześka,  w zupełności niwelowały wszystkie niedogodności. I delektowaliśmy się trasą aż do Zakopanego, gdzie z magicznego snu wyrwał nas tłum ludzi i samochodów.

motocyklem dookoła Tatr
motocyklem dookoła Tatr

Motocyklem dookoła Tatr – przystanek czwarty – Zakopane i krokusy

W zasadzie trasę można też zrobić w jeden dzień, ale nam zależało, żeby zobaczyć krokusy i spędzić trochę czasu w górach, dlatego zdecydowaliśmy się na nocleg w Zakopanem. W końcu to krokusy były prowodyrem tej wycieczki, więc nie mogło się obejść bez głównego bohatera. Miło spędziliśmy jeszcze wieczór w knajpce w Zakopanem i poszliśmy spać. A rano, no właśnie… A rano, kiedy podjechaliśmy pod wejście na szlak na Chochołowską, przeraził nas ogrom samochodów i dziki tłum ludzi. W jednym momencie przez nasze głowy przebiegły te wszystkie artykuły o zadeptywaniu krokusów w Tatrach, o kolejkach ludzi idących na Chochołowską. I w sumie, to nie wiemy, dlaczego spodziewaliśmy się czegoś innego. Dlatego, po części z żalem, bo szkoda widoków, po części z ulgą, bo nie lubimy przedzierać się pomiędzy ludźmi, odpuściliśmy sobie Chochołowską i wybraliśmy się na spacer w kierunku Siwej Polany i Doliny Lejowej. No i co tutaj dużo pisać – było pięknie. Były połacie krokusów z majaczącymi się w oddali ośnieżonymi szczytami. Były strumienie, jeszcze bardzo wartkie, jak to podczas wiosennych roztopów. Był las pachnący wczesną wiosną i naturą budzącą się do życia po długiej zimie. I nie było ludzi.

motocyklem dookoła Tatr

Mieliśmy jeszcze trochę wolnego czasu do zagospodarowania, zanim ruszyliśmy w drogę powrotną, dlatego po długich negocjacjach – wjechać, wejść, nie wejść, nie wjechać, a jednak wjechać – zdobyliśmy Gubałówkę. Po Gubałówce wiadomo, nie ma się czego spodziewać za wiele – nadal to samo targowisko różności i pamiątek made in China, ale za to pięknym widokiem na panoramę Tatr. I dla tego widoku warto “wdrapać” się na Gubałówkę. :)))

motocyklem dookoła Tatr

Motocyklem dookoła Tatr – droga powrotna do Katowic z widokiem na Babią Górę

Ruszyliśmy dalej trasą 958 przez Chochołów i Czarny Dunajec, a następnie 957 podnóżem Babiej Góry w stronę Żywca i Katowic. Droga była świetna, chociaż na początku przeszkadzał trochę intensywny ruch. Wracaliśmy w niedzielę, ludzie powoli kończyli swój weekend w Zakopanem, więc nic dziwnego. Podejrzewamy, że w inny dzień może być dużo lepiej. Im dalej, tym było tylko przyjemniej. Dobra nawierzchnia, nieźle wyprofilowane winkle, niektóre dość ostre (zwłaszcza te na terenie Babiogórskiego Parku Narodowego). Mimo, że Tatry mieliśmy już za sobą, a widok na Babią Górę nie był aż tak bardzo zachwycający, to trasa nadal jest warta tego, żeby ją polecać. Do domu dojechaliśmy wieczorem z głowami pełnymi przepięknych krajobrazów, wciąż żywych emocji i postanowieniem, że to nie ostatni nasz wypad w te strony.

motocyklem dookoła Tatr

Booking.com

Szukasz noclegu w Zakopanem?

Będzie nam bardzo miło, jeżeli skorzystasz z naszego linku polecającego do BOOKING.COM. Docenisz czas, który poświęcamy na prowadzenie naszego bloga i pomożesz nam go dalej rozwijać. Poniżej znajdziesz również nasze propozycje polecanych noclegów w Zakopanem.

Hostel Stara Polana
Apartamenty Krupówki 4
Czarny Potok






Dobra lokalizacja - blisko Krupówek i dworca kolejowego. Dostępna kuchnia z jadalnią, z dostępem do talerzy, kubków, sztućców itp.
Czysty, komfortowy apartament z wszystkimi udogodnieniami bezpośrednio przy Krupówkach.
Pyszne , obfite śniadania, każdy znajdzie coś dla siebie. Bardzo miła i pomocna obsługa.





Hostel Stara Polana


Dobra lokalizacja - blisko Krupówek i dworca kolejowego. Dostępna kuchnia z jadalnią, z dostępem do talerzy, kubków, sztućców itp.



Apartamenty Krupówki 4


Czysty, komfortowy apartament z wszystkimi udogodnieniami bezpośrednio przy Krupówkach.

Czarny Potok


Pyszne , obfite śniadania, każdy znajdzie coś dla siebie. Bardzo miła i pomocna obsługa.

Posty powiązane

Comments (19)

Strasznie zakręcona trasa. Sama bym chyba umarła ze strachu, bo mam taką cechę, że nawet jak coś już robiłam kilka razy to często nadal się boję. Choć wiem, że warto, bo widoki i przeżycia w górach są niesamowite! Do usłyszenia :-

Ona tak tylko strasznie wygląda 🙂 w rzeczywistości podróżowanie motocyklem to czysta przyjemność i świetny relaks. Pozdrawiamy 🙂

Ahh, te słowackie zamki. Uwielbiam !

Dużo razy byłam w okolicach tego wodospadu, a nie wiedziałam o jego istnieniu. Następnym razem przy wyjeździe na Chocz na pewno tam wpadnę! A co do krokusów, to super alternatywa Wam się trafiła. Pomyśleć, że wystarczy trochę szczęścia i można trafić w równie piękne miejsce i to bez stada turystów 🙂

Naprawdę warto, przepiękne miejsce, my też byśmy prawie go ominęli 🙂

Uwielbiam krokusy! Fajny wypad!

Wow, niesamowite widoki! Niedawno wybrałam się w pierwszą podróż w góry na dwóch kółkach, ale nie motocyklem, a skuterem (Pętla motocyklowa Ha Giang w Wietnamie, polecam!). Niesamowita przygoda. Teraz szykuję się na następną podróż już na lepszym sprzęcie. Pozdrowienia!

Zazdraszczamy! 🙂 Kiedyś na pewno będziemy chcieli też tam pojechać. Mamy nadzieję, że skorzystamy wtedy też z Twoich podpowiedzi, co warto zobaczyć 🙂 LwG

Wokół Tatr robię trasę, ale na rowerze 🙂 Zupełnie inna perspektywa!

Tatry są rewelacyjnym kierunkiem dla każdego rodzaju transportu, motocykla, roweru czy choćby własnych nóg 🙂

Świetna relacja i niesamowita wycieczka. Podziwiam!

Przepiękne widoki! Jestem pod wrażeniem długości trasy w takim chłodnym okresie. 🙂 Jak dla mnie wyzwanie!

Przy takich krajobrazach można zapomnieć o zimnie. 🙂

Podróze motocyklem, to zdecydowanie nie dla mnie, ale zazdroszczę tych pięknych miejsc, które widzieliście.

Świetna relacja i bardzo fajnie opisane moje ulubione miejsca 🙂
Jedna uwaga odnośnie Zamku Orawskiego. Opłata za fotografowanie umożliwia robienie zdjęć we wnętrzach, ale tych opatrzonych symbolami “zakaz fotografowania”. Natomiast bez tej opłaty można fotografować na zewnątrz pomieszczeń (a jest tych okazji sporo, bo część trasy wiedzie przez zewnętrzne klatki schodowe i pomosty), oraz wszędzie wewnątrz gdzie nie jest to zabronione -tych miejsc też trochę jest. Przewodnik dość mocno pilnuje tych zakazów.
Co do samego zwiedzania – jest w tempie dość szybkim, więc czasu na robienie zdjęć nie ma za wiele. Jeśli chodzi o język Polski – to tylko kiedy zbierze się większa grupa, trzeba wcześniej zgłosić taką chęć (ew. poczekać kiedy przyjedzie grupa, która już ma zamówionego przewodnika i spróbować się do niej dołączyć).
Czy warto wybrać się na zwiedzanie – zdecydowanie tak, widoki z górnych pięter zamku są świetne. A czy warto zapłacić za robienie zdjęć? Teraz nie wiem, czy drugi raz bym zapłacił wiedząc jak wiele można sfotografować bez tej opłaty 😀

Dzięki za cenne informacje 🙂

Zostaw komentarz

Privacy Preferences
When you visit our website, it may store information through your browser from specific services, usually in form of cookies. Here you can change your privacy preferences. Please note that blocking some types of cookies may impact your experience on our website and the services we offer.