Passo di Gavia to jedna z najpiękniejszych przełęczy motocyklowych, którymi do tej pory mieliśmy okazję się przejechać. W naszym subiektywnym rankingu najładniejszych przełęczy, plasuje się na najwyższym miejscu, ex aequo z Timmelsjoch. Gdybyśmy mieli zrobić podobny ranking, tyle, że najniebezpieczniejszych byłaby (póki co oczywiście, bo już planujemy kolejne podróże) numerem jeden. Piękna i niebezpieczna, trochę jak kobieta z pazurem i do tego jeszcze nieprzewidywalna, bo pogoda zmieniała się nam z minuty na minutę. Tak można określić przejazd przez Passo di Gavia na motocyklu. Ciekawi? Przeczytajcie dalej.
Passo di Gavia na motocyklu – piękna i niebezpieczna
Droga w większości nie jest zabezpieczona żadnymi barierkami lub zabezpieczenia są naprawdę prowizoryczne. W zasadzie nic nas nie dzieli od przepaści, wystarczy jeden niewłaściwy ruch. Właśnie ta świadomość jest najbardziej przerażająca. Karolina po raz pierwszy mocno ściskała uchwyty z tyłu i nie strzelała zdjęć, co chwila. Do tego trzeba dorzucić miejscami naprawdę fatalną nawierzchnię, pełną dziur, posypaną żwirem i kamieniami. Szerokość drogi też pozostawia wiele do życzenia. Jest wąsko, czasami trochę więcej niż na szerokość kierownicy i mając pecha, można utknąć za sznurkiem samochodów, które muszą kombinować jak się wyminąć. Ale! Wszystkie niedogodności rekompensują nam widoki, które są naprawdę OSZAŁAMIAJĄCE! Być może sam widok na trasę nie jest tak spektakularny jak na pobliskim Stelvio, ale cała reszta powala na kolana swoją różnorodnością krajobrazów. Passo di Gavia jest idealnym połączeniem majestatycznych gór, górskich jezior, zieleni i chmur. To trzeba po prostu zobaczyć. Być, poczuć i przejechać.
Passo di Gavia na motocyklu – sławetna Gavia Vecchia
Warto również wiedzieć, że przed samym sławnym tunelem, zaczyna się nie mniej sławna Gavia Vecchia – droga, którą my na naszej Piggy, nawet nie pomyślelibyśmy, żeby przejechać. Jej stan jest tragiczny, a tunel obok został wybudowany, żeby ominąć ten odcinek drogi. Podejrzewamy, że zła sława i renoma wzięła się właśnie od tego odcinka. Tarsa naprawdę dla odważnych.
Passo di Gavia na motocyklu – co warto wiedzieć?
- Trasa jest czynna od maja do października. Chociaż nie ma na to reguły, czasami jest zamykana wcześniej – wszystko jest zależne od warunków pogodowych.
- Wysokość 2618 m n.p.m., max. nachylenie 14%.
- Nawierzchnia asfaltowa jest dość kiepska, dużo kamyczków, sporo ubytków.
- Trasa średnio-trudna według nas. Część południowa (od Passo di Tonale), wydaje nam się dużo trudniejsza niż zjazd z południowej strony do Bormio. Trudność głównie polega na wąskich podjazdach, dość ostrych i miejscami bardzo kiepskiej jakości nawierzchni.
- Trasa to 28 zakrętów na 44 kilometrach.
- Wjazd jest bezpłatny.
Garść przydatnych linków na koniec
- Przygotowaliśmy gotową propozycję wyjazdu w Alpy i włoskie Dolomity, która zahacza o Gavię. Zerknijcie na nasz plan dzień po dniu – może Wam pomoże lub zainspiruje do zmiany Waszej trasy. Link do artykułu znajdziecie tutaj.
- Koniecznie odwiedźcie pobliską Królową Przełęczy. Linki do naszych wpisów o Stelvio znajdziecie tutaj oraz tutaj.
- Praktycznie informacje dotyczące samych Włoch, na co się nastawić i przygotować, znajdziecie w naszym poradniku Włochy praktycznie.
- Jedziecie dalej włoskimi autostradami? Sprawdźcie w naszym artykule, na jakie koszty musicie się przygotować.
- O przepisach drogowych i zasadach parkowania we Włoszech pisaliśmy w tym artykule.
Nisamowita wyprawa i przepiękna trasa… widoki boskie 🙂 Pozostaje tylko pozazdrościć 🙂
Tak, to jedna z ładniejszych w Alpach. :)))
Wow! To się napatrzylam! ?? Piękne widoki, fantastyczne zdjęcia i czuć ten wiatr we włosach…choćby pod kaskiem ? Jechałam tamtędy samochodem, po drodze mijając szalonych rowerzystów i sporo motocykli. Jeśli “sporo” jest dobrym określeniem, bo jest tam dość pusto. Od dawna podróżujecie tym sposobem?
Passo di Gavia nie przejeżdżaliśmy, ale byliśmy całkiem niedaleko. Przekraczaliśmy granicę włosko -austriacką na północ od włoskiego Bolzano, jechaliśmy samochodem, a trasa była fantastyczna 🙂
Pewnie przez Timmelsjoch? 🙂
Cudownie i pięknie. Chętnie przeżyłabym i ja taką przygodę.
Dziękujemy. 🙂 I polecamy, bo szkoda przespać całe życie. Jest tylko jedno. :)))
Trochę bym się bała, ale ten wiatr we włosach…
Hih, ten wiatr we włosach to trochę mit. 😀 W większości europejskich krajach, jeżdżenie w kasku jest obowiązkowe. :)))
Gdybym miała motor sama do wyprawy bym się dołączyła
To świetny sposób na życie – polecamy. 🙂
Super fotki. Wygląda na świetną wyprawę – zazdroszczę. Bedę obserwował bloga, bo pojawiają sie tu naprawde ciekawe treści. No i oczywiście czekam na kolejne wpisy. Pozdrowienia
Dzięki! Ostatnio trochę nas za bardzo życie wciągnęło, ale już powoli wracamy do pisania. 🙂 Btw., super ciuchy na moto macie. :))) Przymierzamy się do nich w następnym sezonie. Szkoda, że nie ma damskiego odpowiednika ENERGATER, kieszenie dla kobiet są super! Kurtkę często zostawiam przy moto i później nie mam, co zrobić chociażby z telefonem, bo nie mam kieszeni w spodniach. 🙁
Piękna i niebezpieczna – to prawda, byłem widziałem sierpień 2020.
Odradzam początkującym motocyklistom, szczególnie jak ich pierwszy moto to obładowany(na wzór tych z internetu) kontenerami (kuframi) jakiś ciężki turystyk – nawet ten najlepszy.
Problemem sa kampery, które mają tam zakaz wjazdu a wjeżdżają.
Widoki? Nooo piękne. Warto warto warto !
Nam też niejednokrotnie podniosła ciśnienie, ale warta wszystkiego. :))) My wjeżdżaliśmy na K1200 GT, więc całkiem duże bydlę, ale na spokojnie i z rozsądkiem daliśmy radę. 🙂